
BRZOZÓW. Pożar w kotłowni szpitalnej. Znamy prawdopodobną przyczynę. ZDJĘCIA
Udostępnij
Dziś w nocy na terenie kotłowni szpitalnej doszło do pożaru. Informowaliśmy o tym: BRZOZÓW. Pożar w szpitalu. Strażacy relacjonują działania. ZDJĘCIA. Znamy prawdopodobną przyczynę pożaru. Dzięki czujności pracownika dozorującego obiekt, nie doszło do rozprzestrzenienia się pożaru.
– Pomieszczenie, w którym doszło do pożaru znajduje się na terenie kotłowni szpitalnej i było to pomieszczenie przeznaczone na szafki dla pracowników. Na ścianach znajdowały się ponadto dwie rozdzielnie. Jedna do sterowania wentylacją, druga do sterowania obwodami oświetleniowymi kotłowni. Ze wstępnych ustaleń wynika, że w jednej z tych rozdzielni pojawił się ogień – wyjaśnia Piotr Pilawski, z-ca Dyrektora ds. Administracyjno – Technicznych w Szpitalu Specjalistycznym w Brzozowie Podkarpackim Ośrodku Onkologicznym im. Ks. B. Markiewicza

Pracownik dozorujący kotłownię nie słyszał dźwięku pracujących kotłów. Chcąc sprawdzić co się dzieje, chciał zaświecić światło. To się nie udało, bo prawdopodobnie obwody oświetleniowe były już nadpalone.
– Wszedł na halę kotłów i zobaczył, że z jednego z pomieszczeń wydobywa się dym. W związku z czym zamknął drzwi do tego pomieszczenia, wyłączył zawór główny zasilający na gazie i wyłączył prąd. Następnie zaalarmował służby. Strażacy kilka minut później pojawili się na miejscu – relacjonuje nasz rozmówca.
Przytomność w działaniu zachował wspomniany pracownik dozorujący. Dzięki jego czujności nie doszło do rozprzestrzeniania się ognia.

– Wszyscy nasi pracownicy przechodzą szkolenie przeciwpożarowe. Co jakiś czas przeprowadzane są ćwiczenia, jak zachować się podczas takich właśnie scenariuszów. W tym przypadku reakcja pracownika była wzorowa – podkreśla Piotr Pilawski.
Rano przystąpiono do porządkowania pomieszczenia i części hali. Co ważne, nie została w żaden sposób uszkodzona rozdzielnia zasilająca kotły. Udało się więc uruchomić kotłownię. Nie zaburzało to pracy szpitala.
Warto podkreślić raz jeszcze wzorowy sposób działania pracownika dozorującego oraz błyskawiczne ugaszenie pożarów przez strażaków. Te dwa czynniki sprawiły, że straty wynoszą szacunkowo około 50 tysięcy złotych, a nie nawet kilkaset tysięcy złotych.
Budynek kotłowi szpitalnej, jest to zupełnie oddzielny budynek, znajdujący się z dala od budynków stricte szpitalnych.
























DOŁĄCZ DO GRUPY „BRZOZÓW NA SYGNALE”!
